czwartek, 15 stycznia 2015

Jak to kobieta nic nie robi.

     Siedzę w domu. Dobijam resztki urlopu noworocznego. Taki los, że jak trzeba wykorzystać, to trzeba wykorzystać. Żona wróciła do pracy. Nie było jej tam półtora roku, więc powoli musi odrabiać zaległości, chociaż idzie to zaskakująco szybko. Ktoś powie: "Super! masz tyyyyle czasu wolnego! Ile to rzeczy można zrobić!". O tak, można.... by, gdyby nie chora, najmłodsza córeczka.
     Słyszałem kiedyś i czytałem w wypowiedziach niektórych, czasem nawet wysoko postawionych, mężczyzn jak to kobieta niepracująca ma mnóstwo czasu, żeby załatwić wiele spraw i powinna czekać na styranego robotą mężusia z gorącym obiadkiem, kapciami i browarkiem. Niech tylko spróbuje powiedzieć, że jest zmęczona po całym dniu biegania po sklepach, gotowania i opieki nad dzieckiem, czy o zgrozo dziećmi! Przecież tak ją natura czy bóg wymyślili (może oboje do spółki), że ma takie zadanie i kropka. Faceci do roboty, Baby do garów, pieluch. I niech nie narzekają, bo przecież czas na pogaduchy też jest, a i serial jakiś się obejrzy.
     Odkąd sam zostałem ojcem, postanowiłem sobie, że zaangażuję się maksymalnie. Poświęcę coś swojego i postaram się mieć wkład w wychowanie dzieci na równi z Żoną. Wiem, jednego nie mam i mieć nie będę, co powoduje, że Mamie zawsze jest łatwiej. No nie nakarmię dziecka piersią, bo nie mam. Wydaje mi się, że przy pierwszej córce udało mi się wytrwać na posterunku. Owszem zdarzało się mieć chwile załamania, wypracowałem jednak całkiem dobry model i po pięciu, z górką latach, wiem, że z tym modelem dam sobie radę sam i w każdych warunkach. Nastał jednak czas najmłodszej.
     Wszystko zbiegło się w czasie. Koniec roku miał być przyzwyczajaniem do żłobka. Grudzień, jakieś święta, potem styczeń i Żona wraca do pracy, ja korzystam z dwóch tygodni więcej w domu. O ile dziecko w instytucji radzi sobie świetnie, nie beczy, zjada nawet systemowe obiadki, to dostajemy to co zwykle czyli infekcje. Jedną po drugiej. W grudniu dwie dawki antybiotyku i wydaje się, że temat jest opanowany. Ale po, dosłownie, trzech dniach w żłobku, mała łapie zapalenie oskrzeli. Zostaję sam z dzieckiem w domu. Pierwszy raz z tak małym i pierwszy raz od lat.
     Więc jak to kobieta zwykle nic nie robi? Musisz mieć plan co na obiad, żeby zakupy zrobić dzień wcześniej, musisz mieć czas, żeby ten obiad zrobić. Nie zawsze ten czas jest, bo dziecko jak nie śpi to jęczy, płacze i generalnie nie puszcza twojej nogawki, wpatrując się wielkimi, załzawionymi oczami i niemą prośbą "weź mnie na ręce i noś, bo mi źle." Nawet wyciągnięcie naczyń ze zmywarki wydaje się być czynnością zbyt wymagającą. Do tego dochodzi brak apetytu (wspomniana przewaga Mamy). Normalnie dziecko je wszystko, teraz nie je nic, co nie przeszkadza mu w powtarzaniu co chwilę "Am, am!". Niestety każda próba skazana jest na niepowodzenie. I co teraz? Nic. Dziecko do spania, a ty do porządków, obiadu i tego wszystkiego co należy zrobić, żeby dało się żyć. Może nastawić pranie? Sprawdzić listę zakupów. Zadzwonić do specjalisty, żeby umówić dziecko na wizytę (musisz sprawdzić w internecie listę przychodni w promieniu 30 kilometrów, żeby mieć szansę, że gdzieś cię w miarę szybko przyjmą). Pamiętać o lekarstwach, jakie i w którym momencie dnia. Nie pomyl się! "Każdy lek niewłaściwie stosowany, zagraża twojemu życiu lub zdrowiu!"
     Wiem opisuję to jako nieustanny armagedon, ale coś z tego w tym jest. Wiem też, że sytuacja z chorym dzieckiem to nie codzienność. Tylko co się zmienia w cyklu dnia ze zdrowym? Zamiast lekarstw musisz pamiętać o spacerze, a jak pada, to humor pociechy też potrafi uniemożliwiać czynności domowe. Polecam każdemu "mądremu", niech zrobi sobie tydzień przetrwania z małym dzieckiem w domu. Ciekawe czy powie, że "siedzenie w domu z dziećmi to przyjemność, a nie praca". Ciekawe. Może nowy program dla jakiegoś programu: "Tydzień survivalu Taty z dziećmi". Ktoś chętny? Ja łapię poziom zaawansowany.
  No przecież się nudzę! Piszę bloga hahahahahahahahahaha o.........
Ktoś na górze jęczy. Chyba pracodawca wzywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz