sobota, 29 czerwca 2019

O skokach na głęboką wodę

... i wypływaniu poza lagunę.

   Znacie Babcię Weatherwax? Nie? Powinniście poznać. Tak? To szybciej załapiecie, o czym piszę ;)

     Babcia jest wiedźmą. Potężną. Potrafi używać magii, lata na miotle (trochę sfatygowanej) i czasem "pożycza" ciała zwierząt, żeby móc zdobywać informacje, pilnować okolicy czy też sprawdzić co w trawie piszczy. 

     Babcia potrafi jeszcze jedną ważną rzecz. Uprawia głowologię. I tu jest sedno sprawy. Głowologia to taka magia, bez magii. Prosta, z pozoru, sztuczka polegająca na nastawieniu pacjenta na wyzdrowienie. Czasami bowiem nie zdajemy sobie sprawy ile możemy i tkwimy w stanie permamentnego paraliżu. 

     Wiadomo, że głowologia nie wyleczy wrzodów żołądka, raka, anginy, depresji, nerwicy czy innego cholerstwa. Może jednak stać się środkiem wspomagającym. Nasza głowa bowiem jest bardzo ważna. To nasze nastawienie potrafi pomóc, lub przeszkodzić w realizacji celów, wyzdrowieniu. 

     Do brzegu. Koniec zeszłego roku i początek tego, to pasmo psychicznej udręki. Załamania nerwowe, ataki paniki, psychiatrzy, nerwobóle, przypadłości, których nikt się nie spodziewał, a które były wynikiem stresu. Chęć ucieczki, zawalanie spraw, odcinanie się, lęk. Długo będę wspominał początek 2019 roku jako czarne nieszczęście. 
     
     Aż do chwili gdy.... spędziliśmy majowy tydzień w pięknym domku na kieleckiej wsi. W dziwny sposób, to miejsce i czas spędzony z przyjaciółmi uruchomiły pewne procesy. Potem skontaktowaliśmy się z kimś, kto prostymi słowami odkrył coś, co w nas było, dojrzewało, ale baliśmy się o tym rozmawiać. To właśnie ten trik. Ta magia. Ta głowologia. Osoba z zewnątrz, która mówi ci proste rzeczy, o których wiesz, tylko.... nie wiesz, że wiesz. Kiedy je usłyszysz stają się oczywiste, ale ktoś musi je wypowiedzieć.

     Tama pękła. Popłynęły słowa, łamaliśmy kolejne bariery, podejmowaliśmy trudne rozmowy i tematy. Wszystko zaczęło się układać w całość. Rozsypana układanka wracała na swoje miejsce, ale tworzyła już zupełnie inny obrazek. 

     Nie wszystko da się załatwić szybko. Niektóre sprawy muszą ciągnąć się w tle. Będziemy musieli się z nimi mierzyć, ale jesteśmy silniejsi, bo zrobiliśmy krok w inną stronę. Zmieniliśmy kierunek. O 180 stopni. 

     Stanęliśmy na brzegu basenu. Czas wykonać skok. Zanurkować i dać się ponieść. Umiemy pływać, strach zastąpiła ekscytacja. Zmieniamy sposób myślenia, bardziej być niż mieć. Dążymy do samowystarczalności w jak największym wymiarze. 

     Prawdę powiedziała jedna mądra kobieta. Nie traktujcie tego roku jako złego, tragicznego. Potraktujcie go jak trudny rok, który może okazać się drogą ku lepszej przyszłości. Jest trudny, ale daje motywację, pomaga przełamać własne ograniczenia. 

     Może wszyscy powinniśmy spojrzeć na swoje życie i pomyśleć, czy nie drzemie w nas potencjał do zmian? Czy nie powinniśmy wyjść ze swojej "strefy komfortu" i wypłynąć poza rafę (Vaianę znacie? ;) )? Czasami ten strach przed zmianą paraliżuje i ogranicza, podcina skrzydła. Tkwimy więc w tym swoim bagnie i próbujemy się tam urządzić, zamiast próbować się wydostać i żyć. Okazuje się bowiem, że zmiany nie są trudne kiedy już zrobisz ten pierwszy krok.

Trzymajcie kciuki. #eksodus #śmierćnawyjeździe -32



   

czwartek, 13 czerwca 2019

Dawno nie musiałem, ale chyba muszę

     Wincej betonu!

 Wiem, pisali już wszyscy, wiem, jak mówi moja Żona, to nasze pieprzenie dociera do kilku znajomych, którzy i tak myślą tak samo, a Ci, do których faktycznie powinno trafić mają je w dupie.
Wiem.

Ale potrzebuję. Więc napiszę.
     

Byłem dzisiaj na przechadzce. Wiecie, kilka spraw po pracy trzeba było "załatwić". Pech chciał, że ten spacer wymagał przejścia na drugą stronę Olzy, a więc spaceru przez cały nasz piękny Cieszyn.
Zgroza.

Od wyjścia z kamienicy dostajesz w twarz otwartym piekarnikiem. Termometr pokazuje radosne 42,8 na słońcu. Ni grama wiatru. Nic.

Wszędzie asfalt, beton, mury, kostka brukowa. Przechodząc przez przystanek minąłem autobus, co to pasażerów zabierał. Temperatura wzrosła w rejonie silnika o kilka(naście) stopni. Miałem dość, a to dopiero jakaś 1/5 drogi... 

Na Rynku stawia się scena, co to będę grać na niej z okazji święta grilla i gównianych zabawek za minimum 30 zeta. Sam Rynek płonie i nawet kurtyn wodnych ni ma. Większość przechodniów kryje się w cieniu kamienic, ale to i tak gówno daje. Nie ma wiatru. Chmur. Niczego co zwiastowałoby ochłodzenie. 

No nie, przepraszam, jest coś co zwiastuje. Prognozy Łowców Burz. Doszliśmy do numeru trzy. "Ekstremalne burze". Nie wiem czy mam ochotę dowiedzieć się ki chuj kryje się pod tym określeniem.

Równocześnie dowiaduję się, że do wycięcia przeznaczono 4 tyś. drzew na trasie Cieszyn - Zebrzydowice. Do 31 grudnia. Kolej ich nie chce, bo "przeszkadzają: i im wolno je wycinać. Miasto ich nie chce, bo kolej ponoć zwaliła odpowiedzialność na nich. "Jak nie chcecie wycinki, to se je biercie do inwentarza"! Co to, to kurwa NIE! Tnijcie. I wincej betonu.

Była też, szeroko udostępniana, analiza naukowców z Australii. I wiecie co? Nawet taki laik jak ja jest w stanie udowodnić, że jest ona gówno warta. Znaczy nie we wnioskach, o tu pełna zgoda. Pozabijamy się o wodę i żarcie do 2050... (tylko dzieci żal, trochę ;) ) Jest gówno warta, bo..... oparta jest na najważniejszym, błędnym założeniu otóż:

Przywódcy WSZYSTKICH PAŃSTW NA ŚWIECIE muszą NATYCHMIAST przemodelować swoje myślenie i zacząć wprowadzać poważne ZMIANY, by ratować klimat. 

Dostrzegacie gówniany błąd?

Czy może łopatologicznie? Ci skłóceni ze sobą, zapatrzenie we władzę i pieniądze ludzie, których w sporej części wybrali ludzie, mają RAZEM pompować MILIARDY w ochronę klimatu, odwoływać lukratywne kontrakty, odrzucać miliardowe oferty na wykup ziemi. ONI mają powiedzieć tym wszystkim swoim przydupasom NIE! Bo gdzieś po drugiej stronie globu, ktoś powiedział, że zostało nam 30 lat.... Wszak ONI mają pieniądze, władzę im nic złego nie grozi....

DOTARŁO?

Ja sobie piszę. Bo mi się ulewa. Ty sobie piszesz, Ona, Ono, Oni i tamci inni. Wszyscy sobie piszą. Czyta to kilka, kilkanaście osób. Ci znajomi dają "łapkę w górę". Fajnie.
Szkoda tylko, że polubią ino Ci, co są już świadomi. Ci co widzą na codzień, że tak zwana "zmiana klimatu" to nie jakieś uczone pierdololo. 
Mam 40 lat. Pamiętam cztery pory roku.
Pamiętam UPAŁ 26 stopni.
Qrwa

Serio. Nie jestem miłośnikiem dzieci, ale trochę mi ich żal.
Bo to w sumie wyrok.
A taki Cieszyn będzie ciął drzewa.
Bo przeszkadzają.
Kolei.

A co z takimi zachodami słońca?