środa, 5 czerwca 2013

Uwaga! Fikcja autentyczna! (3)

   

    A co jeśli??? Opowiem Wam być może ciekawą historię. Będzie to historia ewolucji człowieka w wielkim skrócie i uproszczeniu. Nie jest moim celem przekazanie wiedzy historycznej, a pokazanie pewnej idei i tego jak być może rozrosła się do obecnego kształtu. Użyję do tego przykładu w kolorze żółto czerwonym, o bardzo wysokiej temperaturze. Gotowi? Czas cofnąć się w przeszłość i walczyć o OGIEŃ!

    Tysiące lat temu naszym przodkom brakowało wszystkiego. Jedzenia, schronienia, narzędzi, ognia i wielu innych rzeczy, bez których teraz nie wyobrażamy sobie życia. Jedyne źródło ciepła pojawiało się tylko wtedy, kiedy nad bezkresnymi równinami, nad szczytami gór przetaczały się groźne burze, a pioruny zapalały suche trawy i drzewa. Wtedy pierwszy człowiek mógł, z narażeniem życia, zdobyć jedną płonącą żagiew i zanieść ją tryumfalnie do jaskini. I tu pojawia się jeden z naszych bohaterów. Nie ma imienia, nie potrafi nawet mówić, nazwiemy go więc Spryciarzem.  Wyróżniał się on bystrzejszym intelektem i umiejętnością nie tak powszechną w tamtych dniach, czyli kojarzeniem faktów. Trochę czasu zajęło mu spostrzeżenie, iż czarne chmury na horyzoncie zwiastują burzę, ta znów przyniesie deszcz i pioruny. PIORUNY!! Może by więc spróbować? Podpatrzeć? Być może Spryciarz miał dzieci, a może w jego plemieniu znalazł się inny bystrzak? Tego się nie dowiemy, możemy jednak założyć, że dużo czasu upłynęło nim Spryciarz, bądź jego uczeń / uczennica (chyba tak możemy ich nazwać) wyciągnął pierwsze wnioski. Piorun uderza najczęściej w najwyższe drzewo, jeżeli jest ono suche to z dużym prawdopodobieństwem zapali się. Jakież wspaniałe odkrycie!! Co prawda nie gwarantuje stuprocentowej pewności, ale.... daje nadzieję! Pozostała tylko kwestia przekazania innym, że pioruny mogą być czymś dobrym. I tu mogło pojawić się po raz pierwszy pewne rozwiązanie... Przekazanie plemieniu informacji o tajemniczej Sile, która rozpala ogień, umiejętność przewidywania takiego zdarzenia, to na pewno podniosło status Spryciarza i jego następców w oczach współplemieńców. W końcu potrafili oni przewidzieć nieprzewidywalne, okiełznać nieokiełznane! Nie, to jedno słowo nie padnie tutaj. Jeszcze nie. 
     Spryciarz jest sprytny. Potrafi dostrzegać pewne rzeczy i czerpać z nich korzyści. Szybko okazuje się, że umiejętności te pozwalają mu na omijanie niektórych plemiennych obowiązków, ludzie przynoszą mu dary. Nie musi już polować, interesują się nim kobiety, wódz plemienia chce znać jego zdanie. Powiecie, że zagalopowałem się w tym przeskoku od prymitywnej kultury do struktury plemienia. A jednak to ma sens w przedstawieniu idei właśnie. Czas jednak biegnie wciąż do przodu i Spryciarzowi nie wystarcza już tylko przewidywanie burzy i pozyskiwanie ognia z piorunów. Plemię nauczyło się rozniecać ogień samodzielnie i nie musi już czekać na niepewną burzę. Pomału jednak zaczyna rozwijać się rolnictwo, a tu pole do popisu ma nasz Spryciarz wielkie. Obserwuje dalej pogodę, dym z ogniska, łączy fakty. Wie kiedy ciśnienie atmosferyczne rośnie, kiedy spada, kiedy będzie deszcz padał, kiedy wyjdzie słońce. Pomaga innym swoimi radami, dzięki niemu plony są większe. Spryciarz zaczyna dostrzegać jednak coś jeszcze innego. Wiedza, którą przekazuje innym pozbawia go atutu WIEDZĄCEGO! Musi być więc ostrożny i dawkować swoją wiedzę pomału, by wciąż pozostać kimś ważnym. 
   Nie jest to łatwy czas dla Spryciarza i jemu podobnych, wciąż musi wyprzedzać swój lud. Na każdym kroku udowadniać musi swoją nieomylność. Czasem musi zwalczać innych Spryciarzy, by nie odebrali mu miejsca w hierarchii. W jego głowie pojawia się więc plan. A w tym planie najistotniejsza staje się postać, równie tajemnicza co nieodgadniona. Postać bóstwa. Za jego to sprawką deszcz pada bądź nie, to on zsyła choroby na złych ludzi, którzy go obrazili. To on przemawia ustami Spryciarza i tylko on (Spryciarz) ma prawo przekazywać jego wolę. Od tego momentu wszystko zaczyna układać się jak najlepiej. To zdecydowanie najlepszy z pomysłów jaki przyszedł mu do głowy! W końcu jest ktoś, kto zapewnia Spryciarzowi właściwą pozycję w plemieniu i strzeże jej przed zakusami innych. I co najlepsze nie robi tego za darmo. Aby pomyślność nie opuszczała plemienia, bóstwo (w osobie Spryciarza) musi otrzymywać ofiary. Na początek to oczywiście żywność, kosztowności, kobiety. Ale to nie wystarcza! Plemię zza rzeki ma lepsze pola uprawne, więcej zwierzyny, większą jaskinię i nie składają ofiar bóstwu!! Należy więc ukarać ich świętym gniewem! Przejąć ich bogactwa, kobiety, zwierzynę, a ich samych złożyć w ofierze. Tak rodzi się pierwsza krucjata, tak rodzi się pierwszy konflikt religijny, bo być może to inne plemię ma swoje bóstwo i czci go inaczej?
     Wszystko ewoluuje. Ludzie tworzą nowe struktury. Pojawiają się miasta i państwa, plemiona zmieniają się w narody. Ewolucja nie omija również Spryciarza ani jego bóstwa. Zmienia się również ilość bóstw i ich charakter. Są więc ci, którzy chcą dla ludzkości dobrze, są ci co jej przeszkadzają, są dowcipnisie i złoczyńcy. Jest ich wielu. Każda kultura ma swoich. Podobnych ale troszkę innych. No właśnie... innych. Ta inność bóstw i Spryciarzy uzależniona od miejsca na ziemi, klimatu i historii danego miejsca powoduje konflikty. Z kolei świadomość władzy jaką daje bóstwo i znajomość jego kaprysów przyciągała plemiennych kacyków, królów jak ćmy do ognia. Władcy chcieli znać kaprysy bóstw, Spryciarze potrafili wpływać na nich, odpowiednio interpretując wyimaginowane zachcianki eterycznych istot. 
   Pojawia się doktryna religijna. Zbiór zasad, które w szczególny sposób określają jak należy się zachować, czego wolno, a czego nie. Na początku zasady te zgodne są z kodeksami władców, dodają tylko troszeczkę "nowości". Wkrótce jednak Spryciarze pożądają więcej władzy. Zaczyna się ścisły związek religii (tak, tak możemy ją już nazwać) i państwa. Królowie, cesarzowie poddają się jej wpływom. Wielobóstwo zastępuje jeden bóg, bo tak wygodnie. Wiele wierzeń, wielkiego cesarstwa łączy się w jedną wiarę, która zostaje narzucona wszystkim jako ta jedyna. Cesarstwo obejmuje sporą część Europy, tak więc i wiara pod przymusem zostaje wprowadzona wszędzie. Zespala się z władzą i władzą się staje. Pod przykrywką rządu dusz, zaczyna sprawować rządy nad wszystkim. 
     Spryciarz nie był głupi. O nie. Był najbardziej dociekliwym osobnikiem w swojej grupie. Pożądał wiedzy i nią władał. Potem dostrzegł, że dawkując wiedzę pomału można zwiększyć swą władzę. Potem znajduje wytłumaczenie dla swych pomyłek. Bóstwo, od którego kaprysu zależy powodzenie modłów. I już. Pojawia się pierwszy dogmat.... Wiara rozpoczyna swoją drogę..... Obiecuje "zbawienie i życie wieczne". Niczym najwspanialszą "kiełbasę wyborczą". Jedyne co trzeba robić to : wielbić pana, poświęcać się dla wspólnoty, nienawidzić tych co nie wierzą i oczywiście składać regularne ofiary, z których korzyści spływają na Spryciarzy. Bo jest ich wielu. Bardzo wielu. Rozrośli się do gigantycznej organizacji. I to niejednej. A wszystkie się okresowo dzielą na mniejsze, walczą ze sobą, spiskują. A ludzie w ich imieniu mordują innych.
       Wielka to władza i bardzo kusząca. Ale my wiemy już przecież tyle, że Spryciarze nam nie potrzebni. Teraz to zwykli ludzie wiedzą więcej, ale nie muszą już podpierać się bóstwami. Wystarcza im siła rozumu. Pamiętajmy o tym. Może czas skończyć manipulację. Już dość. 

Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz