niedziela, 11 sierpnia 2019

Dlaczego PiS? To proste.

     Zostałem wieśniakiem. To fakt. Od kilku tygodni mieszkamy w małej wsi na Opolszczyźnie. Ktoś powie, że krótko i będzie miał rację. Jednak te kilka tygodni to dość, by zrozumieć pewne rzeczy. Chcecie wiedziec dlaczego wygra PiS? To proste.
     W małej wsi wszyscy się znają (my, póki co robimy za lokalną atrakcję), nie wszyscy się lubią, ale każdy wie o każdym coś.
     W małej wsi prawie każdy ma swój "ogródek" (w cudzysłowie, bo te ogródki maja po paręnaście arów albo i wiecej), a w nim warzywa, kwiaty, owoce. Dużo. Starcza dla siebie, na handel i żeby wspomóc sąsiada. Głównie to wymiany na poziomie ja Ci coś, Ty mi coś. Generalnie jest prawie wszystko. Oczywiście są i produkty, które kupuje się za gotówkę, ale i tak dostajesz produkt 100% lepszy za cenę o kilkanaście, kilkadziesiąt procent niższą.
    Po co o tym piszę? Żeby uzmysłowić Wam, że wysokie ceny żywności mają mały wpływ na taką społeczność. Co najwyżej traktuje się je jak ciekawostkę.
     Wieś to też elektorat. Zdyscyplinowany. Jak nie z wychowania, to z ambony. I ten elektorat idzie i głosuje (nie, nie w 100% na PiS i ja to wiem). Za nic ma jednak rozdmuchane afery, korupcję czy marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Wszak "wieś się wyżywi", a rzund dodatkowo "daje" te 500 i 300 i jeszcze coś tam, a poza tym ksiądz mówił, że trzeba, bo wartości.
     Jaką alternatywę szykuje "opozycja"? Bajeczną. "Wspólnie naprawimy Polskę", "Powiew świeżości" i oczywiście "rozliczymy PiS!" Czyli konkretnie co? Mydło i powidło. Dodatkowo taki wieśniak (przypominam, że nie używam tego obraźliwie) dowiaduje się, że jest "ciemną masą", "niedouczonym tempakiem" i "Polską B" czy tam "drugiej prędkości". Tak więc ten elektorat "opozycji" odpada. Cała jej nadzieja w tych 50% co to na wybory nie chodzi. Ale patrząc na dramatyczne ruchy partii "opozycyjnych" szanse na obudzenie i poruszenie tej części Polaków są nikłe. Wiosna wali populizmem porównywalnym do rzundowego, po obiecuje 600 zeta netto wincej (czym odpycha od siebie małych przedsiębiorców, bo przecież wiadomo, że taką podwyżka to podwyżka kosztów pracownika), razem coś tam próbuje mądrego zaproponować, ale jakoś nie potrafi nikogo tym zainteresować. A reszta? No sami wiecie.
     Tak więc wygra PiS. I to pewnie większością samodzielną, a być może i konstytucyjną. I to w sumie dobrze. Dlaczego? Bo to pierdolnie. Musi. Ekonomia to nie nauka humanistyczna. Tu wszystko musi się pokrywać, zgadzać, podlegać  pewnym regułom. Nie można w nieskończoność drenować budżetu i kieszeni podatnika. To w końcu pierdolnie i lepiej żeby to się stało za kadencji PiS. Niech sami zbiorą to co zasiali. Przecież nikt nie dałby rady naprawić tego handlu w jedną kadencję, a już na 100% żadna z "opozycyjnych" partii. Wszak taką naprawa wymagałaby podejmowania decyzji bardzo niepopularnych, takich co ograniczają, odbierają, pomniejszają, a lud już przyzwyczaił się do "darmowych" pieniążków.
     Więc twardy elektorat pójdzie na wybory, 50% zostanie w domach, a kraj będzie dalej  radośnie pędził w dół. Do dna. I kiedy już tam dotrzemy, będzie ciężko i źle. Ale może wyciągnięty z tego jakaś naukę? Chociaż jak widać lekcja PZPR starczyła na niecałe 30 lat... To chyba niezbyt dobrze o nas świadczy.
     Boję się tylko, żeby nie skończyło się to rozlewem krwi. Wszak do szabelki zawsze nam bliżej niż do argumentów. Kto więc umie myśleć, niech się szykuje na złe czasy. Raczej bez nadziei, że uda się ich uniknąć.