sobota, 22 lutego 2014

Trzy je mam, no i co?


     Mam trzy córki. To fakt niewątpliwy. Nie da się o tym zapomnieć, nie da się nawet na chwilę nie być ojcem. To się już nie zmieni i dobrze. Można uznać, że nasze życie stało się zbyt urozmaicone, z drugiej strony byłoby inaczej gdyby.... eeeee po co to komu? Jest jak jest!
     Nie w tym problem. Problem zaczął się pojawiać dopiero wraz z procesem dorastania najstarszej z nich. Dwanaście lat, spoko! Toż to jeszcze dziewczynka, dziecko maleńkie. Trzynaście, coś zaczyna się zmieniać, ino co? No wyższa jest trochę. Czternaście.... gdzie moje dziecko? Pytam się! Nagle zaczynasz sobie uświadamiać prawdę, o której wiedziałeś wcześniej, tylko nie dopuszczałeś jej do głosu. Jak zwykle z tego typu sprawami, im bardziej coś tłumisz, tym bardziej to coś przywali Ci po głowie. 
     Powoli zaczynam się szykować na.... no właśnie. W końcu pojawi się jakiś ON i będzie twierdził, że kocha. Może nawet będzie mówił prawdę. Co z tego? Przecież to moja CÓRKA! Wiem i zdaję sobie sprawę, że w pewnym momencie nie będę miał nad tym kontroli, że nie będę miał praw wtrącać się w jej życie, ale na samą myśl mam ciarki na plecach. Trudno jest być ojcem córki.
     Z synem w pewnym wieku można po prostu pójść do baru i obejrzeć jakiś mecz czy inne coś, wypić parę browarów, pogadać o kobietach, dać kilka rad. Czy z Córką można? Pewnie na piwo można iść. Tylko co z tego? Jakie rady może dać ojciec? Uważaj na takich popaprańców jak ja? znajdź kogoś spokojnego, ułożonego, z dobrą pracą, takiego co by Cię kochał jak.... jak ja Twoją Mamę? O, właśnie tak, tylko niech spokojniejszy będzie i mniej pije i niech się nie szlaja. No może na koncerty niech jeździ, tylko żadnych rurek i kolorowych tenisówek, tylko aaaaaaaaaaaaaaa Mam nieodparte wrażenie, że idealny facet dla mojej Córki nie istnieje. 
     A mam ich trzy. Najgorsze, że przez następne dziesięć lat zdążę zapomnieć to uczucie i kiedy następna będzie mieć czternaście, znów się zacznie. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Zięciów wpadających w odwiedziny. Kosmos. Wiem też, że czy chcę, czy nie kiedyś przyjdą, przyjadą. I co mam wtedy zrobić? Oddać takiemu moją Córeczkę, tak od razu? Mam wątpliwości, z drugiej strony idealny nie jestem, a Żonę mam i trójkę dzieci i jakoś daję radę. Tylko czy ktoś taki jak ja byłby dobry dla którejś z nich? 
     Boję się i szybko nie przestanę. Bycie rodzicem to przygoda, nigdy nie wiesz co jest za zakrętem. Najgorsze jest to, że nigdy nie ma czasu na zastanowienie. Dostajesz problem i już, rozwiązuj, ale TERAZ! Czy zachowam się jak zaborczy tyran, czy spoko staruszek? Cholera, za młody na to jestem. Córeczki tatusia.....

PS czy jeśli przyjdzie z butelką dobrej Whiskey to będzie to niemoralny akt oddania Córki za dobro doczesne, czy miły gest? Jak dojść do ładu? aaaa tam, jeszcze trochę.....