środa, 19 czerwca 2013

Zapiski początkującego cyklisty

       Jak mawiał członek mojego ulubionego kabaretu: "A teraz coś z zupełnie innej beczki". 

     Przerażony zapuszczeniem się po zimie (długiej, ale to żadne wytłumaczenie) postanowiłem uruchomić, nieruszany od lat dwóch, rowerek. Po pierwszej wyprawce morale się podniosło, bo jeszcze daję radę i pchać na niższych górkach nie muszę, ale pojawił się problem innego typu. Kierowcy samochodów...... Już na drugim rondzie jeden chciał mnie zabić wymuszając pierwszeństwo (w końcu co tam rower.....), 300 metrów dalej na kolejnym rondzie drugi pojechał pod prąd na "czołowe" ze mną.... I mógłbym posądzać o to, że nie widzieli ale jasno było i coś koło południa. 
     Mniejsza z tym. Zmuszając się sam do większej aktywności postanowiłem dojeżdżać do pracy. Jakieś 11  kilometrów w jedną stronę. Najsampierw aura powiedziała stanowcze NIE, wylewając hektolitry wody i skutecznie uniemożliwiając jazdę czymkolwiek bez dachu. Potem jednakowoż było już lepiej i nastała słoneczność i suchość. Więcej wymówek już nie było i trzeba się zabrać za jazdę. Nawet jeśli druga zmiana oznacza powrót w późnych godzinach wieczorowo-nocnych. Zakupiłem więc komplet światełek (niestety przednia spełnia funkcję tylko ostrzegawczą, bo drogi i tak nie widać) i kamizelkę odblaskową, coby nikt mi nie zarzucił, że nie widział. Przyznaję więc z satysfakcją, że przygotowałem się wcale nieźle. 
    Po przejechaniu jak na razie około 70 kilometrów doszedłem do kilku fundamentalnych wniosków:
1. drogi w najjaśniejszej rzplitej nie nadają się dla jednośladów pod względem nawierzchni (o tak! dziury się czuje w samochodzie, ale jak się je czuje na rowerze!!)
2. tak zwane "szlaki rowerowe" pozbawione wydzielonego pasa dla jednośladów są niczym innym jak loterią życia i kalectwa. (Pozdrawiam wszystkich pędzących kierowców TIRów, wiatr w plecy zawsze pomaga)
3. długie światła nadjeżdżających z przeciwka oślepiają o wiele bardziej rowerzystę niż prowadzącego samochód. Co gorsza potem przez kilka sekund nie widzi się nic, nawet pobocza. (Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagają czynić takie odkrycia)
4. Kot to najgłupsze ze stworzeń na ziemi..... nie reaguje na światło, dzwonek, okrzyk "spierd@##$%j" i tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie przetestowałem jak to jest przejechać futrzaka rowerem....

A poza tym? Poza tym jest wiatr i muzyka w uszach i satysfakcja! bo dałem radę KURDE! Więc dopóki się da.... NAPRZÓD!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz