środa, 14 stycznia 2015

Próbuję wkręcić dziecko do specjalisty....

     Witajcie w Polsce!
    Dostałem skierowanie dla dziecka do lekarza alergologa. Podobno leki antyalergiczne mogą spowodować, że moje dziecko będzie rzadziej łapać infekcje. Pani doktor z POZ powiedziała z uśmiechem: "Jest styczeń, więc pewnie nie będzie problemów z terminami!" Taaa, jasne....
      
Rozpoczynam walkę. Przychodnia numer jeden:
Pani: Ile lat ma dziecko?
Ja: Roczek skończony w grudniu.
P: Oj to my już nie mamy poradni alergologicznej dla dzieci!
J: Ale przecież na stronie internetowej macie napisane, że jest!
P: No to zapomnieli wykasować. Już od paru LAT nie prowadzimy poradni dziecięcej!
...............

Przychodnia numer dwa:
Ja: Dzień dobry. Chciałem się zapytać o termin wizyty u alergologa dziecięcego. Mam skierowanie.
Pani: Ojej, pani doktor była kilka dni temu i dała nam terminy na marzec. Wszystkie są już zapełnione.
J: A na kwiecień?
P: To ja jeszcze nie wiem. Pani doktor przyniesie nam terminy na kwiecień może pod koniec miesiąca.
J: To znaczy kiedy mogę dzwonić?
P: No, ona będzie .......zaraz....... 27 stycznia przyjmować i wtedy proszę zadzwonić i dowiedzieć się czy przyniosła terminy na kwiecień. Ona nie wie jak się jej dyżury w klinice poukładają, a u nas jest dwa razy w miesiącu. 
...................


Przychodnia numer trzy:
Specjalistyczna. Pulmonologia i alergologia dziecięca.
We środy nieczynne.
....................................

Przychodnia numer cztery:
Najbardziej wywołany alergolog w mieście. Widać w godzinach porannych nieczynne. Brak odzewu.

Przychodnia numer pięć:
Ja: Dzień dobry, chciałem się dowiedzieć o termin wizyty do alergologa dziecięcego.
Pani: To ja sprawdzę. Chyba na marzec, o ile jeszcze.......
Ja: Może być, już chyba nigdzie wcześniej nie znajdę.
Pani: O mam jeden termin 31 marca na 10:15. Może być?
Ja: Biorę! Jak uda mi się coś wcześniej załatwić to zrezygnuję.
Pani: Nie ma problemu, tylko proszę do dwóch tygodni donieść skierowanie, bo muszę wpisać do kolejki. Inaczej wykreślamy.
J: Spokojnie. Jak nic innego nie znajdę to przyjadę ze skierowaniem. Dziękuję bardzo.


Dostęp do lekarzy specjalistów poziom NFZ. System jest chory, system wyciąga kasę od pacjentów, a kiedy potrzebują pomocy medycznej okazuje się, że trzeba szukać w promieniu do 50 kilometrów, bo we własnym mieście nie ma szans. Jak dla mnie bomba. Niech mi zostawią tą kasę w portfelu. Wpłacę na jakiś fundusz i będę odkładał na wizyty prywatne. Za każdym razem kiedy ja, bądź ktoś z mojej rodziny potrzebuje porady specjalisty szlag mnie trafia. 
Dziękuję za uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz