czwartek, 28 marca 2013

Wnioski z rozmowy pod prysznicem

   Rozmawiałem z Żoną. Pod prysznicem. Często tak robimy, bo gdzie indziej można tak filozofować? I rozmowy te wydają się być warte upublicznienia. Więc o czym było wczoraj? A prozaicznie, o szczęściu.
   Jakby nie popatrzeć, to jest to szczęście człowiekowi potrzebne, bo bez niego to jakoś smutno i szaro na sercu. Tylko czy wiemy kiedy szczęśliwi jesteśmy? Słyszałem swego czasu na pogrzebie, że to życie nasze to pasmo cierpień i udręk i na szczęście liczyć możemy dopiero po śmierci. Cóż, a jeśli dalej nic nie ma? To co? No, oczywiście wiem, że wszyscy wyznawcy religii wszelakich krzyczeć zaczną, że gadam głupoty. Takie ich prawo, a moje to powiedzieć, że szczęśliwy jestem tu i teraz! I nie czekam na żadne w pośmiertnej krainie, a już na pewno nie uznaję faktu, że zdarza się rzadko! Zdarza się bowiem codzień! I jest procesem długofalowym, to znaczy nie trwa chwilę lecz obecne jest cały czas. W osobie mojej Żony, moich Córek, moich bliskich i przyjaciół. Trwa w uśmiechach i zabawie, w codzienności, we wspólnie spędzonym czasie i jest także w kłótni, złośliwościach, czasem łzach. To takie złe chwile, które, chociaż rzadkie, docierają Nas razem i uczą bycia szczęśliwym.
   Wystarczy więc dostrzegać piękną stronę życia w codzienności, a nie czekać na wiekuistą radość, której istnienia nikt pewny nie jest. Proste? Oj nie! Spróbujcie sami chociaż przez chwilę przestać wierzyć w wieczną szczęśliwość po śmierci. Już samo to jest nie do przejścia dla większości... Ale jak spróbujecie, to byc może uda się Wam zobaczyć jak szczęśliwi jesteście i już! Tak naprawdę do szczęścia, naprawdę wiele Nam nie trzeba!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz