poniedziałek, 25 marca 2013

Uwaga! Fikcja autentyczna!

   W ciemnym pokoju walczę. Próbuję trafić. Energooszczędna żarówka nie pomaga, ozdobny abażur również. Niestety przegrywam. Pomimo skupienia, precyzji i wielkiego zaangażowania. Otwór otoczony jest polem siłowym, które odpycha to w lewo to w prawo. Nie da się trafić w środek! Zmrużone oczy łzawią, ale wciąż, cel pozostaje nieosiągnięty. Mam ochotę przeklinać lecz późny wieczór powstrzymuje mnie przed zbyt głośnym wyrażaniem swoich uczuć. W końcu należy szanować współlokatorów. Moje zadanie staje się coraz trudniejsze, a czas się kończy...
    Próbuję dalej. Skręcam palcami, oblizuję nawet.... nic... zupełnie NIC. Pole siłowe, odpycha, skręca, wciąż oddala od środka. Nie trafiam, a trafienie to dopiero początek drogi... Jak ja mam ukończyć to zadanie? Ogarnia mnie desperacja, a lekka panika chwyta za krtań i zabiera oddech. Boję się nawet lekkiego westchnienia, bo mogłoby wspomóc moc pola broniącego dostępu. Precyzja nigdy nie była moją mocną stroną.... a tu.... takie coś. Lecz jeśli nie trafię, rzeczy pozostaną takie jakie są, a to nie będzie dobre. Muszę trafić!
    To jakaś obsesja. Słowo "trafić" przesłania mi inne myśli. Coraz bardziej nerwowo próbuję i coraz bardziej to słowo przesłania mi wszystkie inne. TRAFIĆ! Nie mogę myśleć o czymś innym, nie mogę się rozluźnić. MUSZĘ TRAFIĆ!!!!
    JEST!! NARESZCIE!! UDAŁO SIĘ!!!!

Jednak zaszyję tą kieszeń!!!
Nawlekłem tą cholerną nitkę !!!!


PS powyższa pseudo forma literacka przyszła mi do głowy wczoraj, podczas nierównej walki z igłą i nitką w ciemnym pokoju.
Mam tylko prośbę (jako, że to experyment) napiszcie KOMU SIĘ PODOBAŁO lub NIE :)!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz