wtorek, 10 września 2013

Piekielna filozofia, czyli filozofia piekła.

            Usłyszałem zarzut, dość abstrakcyjny. Jak to bywa w dyskusji, argumenty i właściwe toki myślenia pojawiły się dopiero później. Wraz z nimi masa pytań bez odpowiedzi i takich, które generują następne pytania. Ale do rzeczy.
            Zarzutem było: "Jeżeli nie wierzysz w boga (Boga?), to automatycznie wierzysz w szatana (czarnego, złego itp), a on (ON?) wszystko daje na kredyt i trzeba to będzie mu spłacić własną duszą." Oczywiście odrzuciłem ową teorię natychmiastowym argumentem: "Jeżeli nie wierzę w wyimaginowanego BOGA, to również nie mogę wierzyć w wyimaginowanego SZATANA! Przecież to logiczne. Nie wierzę w istoty eteryczne, inne światy itd itp. We WSZYSTKIE!!"
           Potem, już w domowym zaciszu pojawiły się całkiem nowe refleksje i pytania. Rozbudowałem drzewo pytań i odpowiedzi do momentu, w którym logika zapętliła się i doszła do kropki. Pytania stały się retoryczne i bez pomocy znawcy (teologa?) chyba nie wyjaśnię tego. Pozostanę więc na poziomie pytań. 
         Zacznijmy więc od początku. Wiara w Boga zakłada równoczesną wiarę w Szatana. To fakt niepodważalny, jako że czarny jest upadłym aniołem, zbuntowanym oficerem, wyklętym demiurgiem, a to wiąże go nierozerwalnie z postacią najwyższego. I tu pojawia się problem i zagadnienie wymagające wyjaśnienia. Wiemy (wiemy?), że stworzyciel świata zrzucił zbuntowanego anioła w czeluść piekielną, a ten objął ją we władanie i stał się wiecznym przeciwnikiem dobra. Jak na razie wszystko gra i trzyma się kupy. Jak na dobrą fantastykę przystało. Kolejny fakt: w mitycznym Edenie wąż skusił Ewę. Znaczy się strącenie aniołów musiało nastąpić wcześniej, zatem przed stworzeniem człowieka, a może nawet i ziemi. I tu zaczynają się schody. A raczej trafiamy na rozgałęzienie dróg. 
        DROGA PIERWSZA 
   Czeluść piekielna została stworzona przez wszechmocnego boga specjalnie dla upadłych aniołów tuż po ich buncie. Wydaje się logiczne. Ktoś występuje przeciwko mnie, buduję więzienie i zamykam go tam na dożywocie. Ach prawda, to w końcu byty nieśmiertelne więc zamykam na wieczność. Tylko dlaczego będąc WSZECHMOCNYM STWÓRCĄ (musiałem stworzyć te anioły również sam) nie unicestwiam ich po prostu i tyle? Możemy założyć, że chodzi o miłosierdzie, ale dlaczego to stworzony później rodzaj ludzki ma cierpieć z powodu tego buntu? Czyżbym jednak nie miał władzy absolutnej? Czy będąc wszechwiedzącym bogiem nie mogłem przewidzieć, że upadłe anioły będą próbowały szkodzić moim dziełom? W sumie to mogę to mieć miłosiernie gdzieś jako, że to moje dzieła będą narażone na ataki, a ja mogę tylko rzucić: "NIE DAJCIE SIĘ ZŁYM MOCOM!! INACZEJ WASZE DUSZE PRZEPADNĄ NA WIECZNOŚĆ!" Innymi słowy w swoim miłosierdziu pozwoliłem żyć buntownikom i sam nie ponoszę żadnej odpowiedzialności, cierpią za to moje "dzieci" i już. Na domiar złego wmawiam swoim "dzieciom", że muszą walczyć z mocą upadłych aniołów, a ja może im pomogę, a może nie. Jeśli jednak przegrają czekają ich męki piekielne. Logiczne prawda? 
     DIAGNOZA
   Albo jestem sadystycznym sukinsynem i bawi mnie fakt, że moje "dzieło" cierpi z rąk istot upadłych. Albo nie jestem wszechmocny. Czy jestem zatem bogiem?
       DROGA DRUGA
   Czeluść piekielna była już wcześniej. Powstała, została stworzona wcześniej. Pytaniem jest przez kogo? To pytanie wiąże się nierozerwalnie z pytaniem co robił bóg zanim stworzył Wszechświat? Czy boga też ktoś stworzył? Skąd wziął się BÓG? Jeżeli przyjmiemy, że coś istniało wcześniej i nie zostało przez NIEGO stworzone to automatycznie sprowadzamy jego rolę do pionka w grze. Ktoś STWORZYŁ boga, zatem istnieje siła wyższa niż bóg. TA DA!! Powstaje kolejne pytanie PO CO stworzono czeluść piekielną? Czy jako więzienie? Ktoś więc przypuszczał, że może dojść do buntu? A może to się nie trzyma kupy, bo bóg, aniołowie i cała reszta to nic innego jak wczesna fantastyka? Może tym KIMŚ ponad bogiem jesteśmy MY? Może powstał z naszych lęków, niezrozumienia pewnych zjawisk, potrzeby tłumaczenia nieznanego. Jak dobrze się przyjrzymy okazuje się , że podobnych mitologii do Starego Testamentu jest wiele. Powstawały i wcześniej i później. Scenariusz jest podobny. Jeden stwórca, pomocnicy, jeden się buntuje, staje się "tym złym" i tak zaczyna się odwieczna walka dobra ze złem. Kto więc stworzył BOGA i po co?
     DIAGNOZA
   Gatunek fantasy okazuje się mieć o wiele dłuższą tradycję niż mogłoby się wydawać. Pisarze tego gatunku żyli już przed wiekami i potrafili tworzyć całkiem przekonujące wizje stworzenia świata. Wszystkie wynikały jednak tylko ze zwykłej niewiedzy i tylko fantastyką powinny pozostać. 

      Jak widać pytań jest wiele, a szczątkowe odpowiedzi prowadzą do kolejnych pytań lub wniosków dość radykalnych. Może ktoś zna odpowiedzi. Ja nie. Dla mnie pozostaje to mitem, opowieścią na dobranoc (dość straszną), fantastyką. I lubię fantastykę. Stary Testament czyta się jak Silmarillion, jest akcja, jest magia, jest intryga. Świetne to jest. Pod warunkiem, że w tej konwencji pozostajemy. Jeżeli wiem, że Elfy i Krasnoludy są wymysłem wyobraźni, to samo dotyczy Aniołów, Boga i innych stworów mitycznych. 
      Jesteśmy pierdnięciem w dziejach ziemi. Nie ma nic bardziej pysznego niż uznanie siebie, za szczyt ewolucji, za "dzieci boże". Co będzie kiedy znikniemy z powierzchni tego świata i przyjdą po nas inni? Ewolucja to złożony proces, kto wie kto przejmie schedę po ludzkości? Ryby, ssaki morskie, robale, szczury? Wymyślą sobie nowego boga czy też rozwijać się będą bez mitów? Tego my już nie dowiemy się. Nigdy. I dobrze, po co nam to? Żyjmy tym życiem, które mamy. Jest wystarczająco piękne i skomplikowane. Po co dodawać niepotrzebną ideologię. 

   Ktoś spróbuje odpowiedzieć, poszukać? :) To temat rzeka, ale fakty przemawiają same za siebie. Niespójności wykluczają się. Filozofia wciąż poszukuje i czasem znajduje odpowiedzi. Nie wszyscy jednak chcą je poznać. Pytanie tylko czy chcesz poszukiwać czy uważasz, że znalazłeś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz