wtorek, 10 lutego 2015

Prędzej do USA

    Choroba nie jest zabawna. Ciężka choroba jest jeszcze gorsza. Choroba nowotworowa nie bawi w ogóle. A jednak polski NFZ dba niestrudzenie, żeby pacjent tak zwany onkologiczny, śmiał się do łez, bo nic innego my już nie pozostaje. 
     Na stronie internetowej stworzonej jak mniemam niedawno, w opisie nowotworu nerki widnieje znamienne zdanie. "Należy przeprowadzić zabieg jak najszybciej, gdyż każdy dzień zwłoki może mieć tragiczne skutki dla pacjenta." Super. Rozumiem wiec, że należy całą procedurę wydania "zielonej karty" pacjenta onkologicznego wykonać szybko i sprawnie, tak żeby pacjent mógł dostać się na tomografię i został zakwalifikowany do operacji. Ta może uratować mu życie. I co? Mur dalej stoi.
     Pojawia się problem z wyrobieniem owej magicznej karty. Jaki? Trudno zgadnąć. Pacjent jest ubezpieczony, jego wyniki są jednoznaczne. Pomimo braku badania tomografem lekarz zapisuje datę operacji na "za dwa tygodnie". Pytanie czy uda się zdobyć kartę i zrobić badanie? Tego na razie nie wiadomo. Każdy dzień jest ważny. Każdy.
     Jak więc to działa? Prosto i jak zwykle w naszej ojczyźnie NIE DZIAŁA! Liczy się czas, a tego tylko lekarze i system mają w nadmiarze. Pacjent poczeka i jak będzie za późno usłyszy pewnie "Oh.... robiliśmy wszystko co w naszej mocy.... ale nie udało się." No przecież. Przykro nam jak cholera.
    Nazewnictwo się zgadza. "Zielona karta" kojarzy się z pozwoleniem na pracę w USA. Ciężko taką zdobyć, a wielu chce. W Polsce taka karta może ocalić życie, ale wygląda na to, że zdobyć ja również trudno. Znów, jak w wielu innych przypadkach, obgryzamy palce i czekamy, kiedy zadzwonią? Zdążą? A może zapomną?
     Miało być łatwiej, wyszło jak zwykle. Cierpi na tym pacjent. Kogo to obchodzi? Nikogo. Każdy wzrusza ramionami. "My nic nie możemy. Taki system nam dali." I już. Rączki czyste. A system? System się dopracuje. Może po trupach, ale w końcu zadziała! W końcu to dobry system! I pewnie kosztowny.
     Czekam na czas, kiedy do cholery system zacznie pomagać. I tyle.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz