niedziela, 14 kwietnia 2013

fizolofujemy, filizujemy, eeeeeeeeee tam

 
    No i przyszła. Nareszcie! Słoneczna, prawie już ciepła i zielona. Wiosna! No i? Jak mawiają nasi przyjaciele zza rzeki HOVNO! Jest teraz ten krótki okres kiedy wszyscy zachłysną się powietrzem i będą się uśmiechać i czuć cudownie. Ale nie ma co przesadzać, taki stan rzeczy długo nie potrwa. Dlaczego? Ponieważ taka już nasza natura i kropka. No i czai się już za rogiem ono czyli słynne wiosenne przesilenie. Znów chęci pójdą precz, pojawią się stękanie i jęki, bo przecież zmęczeni jesteśmy po długiej zimie i tak dalej i tak dalej. Jednym słowem pozostają nam cztery pory niepokoju, skoro te naturalne znikają. Więc po zimowej depresji, będzie wiosenne przesilenie, potem nadejdą upały i będziemy zmęczeni nimi, a potem, no cóż jesienna zaduma i..... zimowa depresja. No to jak żyć? Okazuje się, że elementów radosnych jest cholernie niewiele, żeby nie powiedzieć wcale... wszędzie gdzie nie spojrzeć depresja, smutek i pogodowa huśtawka nastrojów. 
   Takie spostrzeżenie może dobić, a jednak to na szczęście nie do końca tak. Wszystko to, to mocne uogólnienie ale zdarza się. Mamy przecież niemalże naukowo udowodnione te wszystkie przypadłości i są tacy, którzy będą to podkreślać na każdym kroku. Mnie już też dopadła, przynajmniej ta zimowa ale teraz odpuszcza i obiecuję sobie solennie, że nic innego mnie nie nawiedzi. Jak przypuszczam, to wszystko i tak projekcje naszego mózgu, a my tylko się im poddajemy. 
    Więc do kosza z tym! Przestawmy się na inne odbieranie rzeczywistości i narzekajmy mniej, może tylko wtedy kiedy naprawdę źle już jest. Jak na przykład śnieg w kwietniu... a poza tym? Uśmiech do cholery Szeroki i szczery! Przecież każdy dzień, to nowy dzień i nie wiadomo co się przydarzy. Może coś ekstra? Kto wie, kto wie.....

PS patrzę za okno i uśmiecham się, ładnie tam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz