niedziela, 31 stycznia 2016

Przekonaj mnie

     Tracę wiarę w człowieka. Tracę wiarę w człowieczeństwo. Przekonaj mnie, że nie dążymy do destrukcji. Nie krzywdzimy dla własnej przyjemności. Jesteśmy inteligentną rasą. 
    Szczycimy się wolną wolą, oddajemy ją za bezcen innym. Chwalimy się swoim rozumem, którego nie używamy. Jesteśmy dumni z własnych przekonań, które narzucają nam inni. 
     Mam wrażenie równi pochyłej. Sąsiad, który z uśmiechem wita cię niemal każdego dnia, okazuje się oprawcą, który katował swoją chorą żonę. Miły kolega z pracy gwałci żonę, bo nie potrafi zapanować nad potrzebą "panowania" nad nią. Szanowany ksiądz okazuje się być obleśnym  zboczeńcem. Kochająca żona i matka zdradza przy każdej okazji. Przedsiębiorca, który szczyci się swoją dobroczynnością, bezwzględnie wykorzystuje swoich pracowników. 
      Gdzie nie spojrzysz Gęba. Maska,  skrywająca prawdziwe ja. Każdy udaje. Każdy gra. Wiem, powiecie, że nie każdy, że są tacy co szczerze pokazują kim są i jacy są. Zgoda. Wiem, że i tacy istnieją, niestety życie raz po raz rozbija fasady normalności i odkrywa obrzydliwą prawdę. 
     Wymyśliliśmy sobie religie, żeby wychwalać bogów, sławić ich miłosierdzie i łaskawość. Sami nie próbujemy nawet iść tą drogą. Rządzi nami zawiść, przekonanie o swojej racji i chęć bezwzględnego podporządkowania innych do swoich przekonań. Gdzieś czytałem, że "największym problemem w dyskusji jest to, że nie chcemy słuchać, chcemy tylko mówić". Rzucamy się więc sobie do gardeł, rozrywamy szponami, siejemy nienawiść wszystko w imię boga, który skazał swojego syna na męczeńską śmierć, by zbawić wszystkich ludzi.
      Sprawiliśmy, że wszystko co powinno być dla naszego dobra, staje się naszą krzywdą. Przemysł spożywczy używa masy chemikaliów byleby było, więcej, dłużej, taniej. Zwierzęta hodowane bez krzty godności, zabijane w okrutny sposób. Lasy i puszcze wycinane pod wciąż rosnące pola uprawne. Genetyczne modyfikacje roślin, które powodują wyjałowienie gleby. Chemiczne dodatki, których długofalowy wpływ na człowieka nie jest znany. Jesteśmy królikami doświadczalnymi. Każdego dnia dokładamy cegiełkę do badań nad całą gamą związków chemicznych.
     Ci, którzy mieli nas leczyć, sprzedali się pieniądzom. Mówi się, że po wejściu do gabinetu wystarczy spojrzeć na kalendarz i długopis lekarza, a już wesz jakiej firmy lek dostaniesz. Przedstawiciele handlowi, którzy wchodzą do gabinetu między pacjentami, zajmując czasem i pół godziny cennego czasu. Pacjenci poczekają. I tak muszą poczekać. Kontrowersyjna szczepionka, przed którą uciekają prawie wszyscy na "zachodzie" u nas ma być obowiązkowa. Koszt zaszczepienia to od 400 do 450 EUR. W samych Niemczech szczepiono około miliona młodych dziewczyn rocznie. Skala powikłań i ich nasilenie zasiała panikę. Na każde kaszlnięcie potrzebny jest antybiotyk. Katar, antybiotyk. Bez badań, wymazu, czegokolwiek. Jak nie działa, to inny i inny. Już wiem, że można inaczej. Ci, którzy też wiedzą, to nawiedzeni, znachorzy i niedouczeni samobójcy i mordercy. 
     Marzy nam się spotkanie z inną cywilizacją z kosmosu, a nie potrafimy akceptować siebie nawzajem. Przeszkadza nam gej, lesbijka, "ciapaty", murzyn, chińczyk i białas. Zamiast szukać porozumienia, skupiamy się na tym co nas dzieli. Nie słuchamy. Mówimy. Kiedy do nikogo nie docieramy, sięgamy po argument siły. Czy naprawdę jesteśmy gotowi na poznanie Robali, Prosiaczków czy innych przedstawicieli życia poza ziemskiego? Zabilibyśmy każdego, kto jest inny od nas. Nie chcielibyśmy słuchać. Pewnie nawet nie potrafilibyśmy. Komunikacja nie musi być werbalna.
      Potrafimy pluć na siebie o wszystko. Religię, wegetarianizm, politykę, sport.... każdy powód jest dobry. Jesteśmy specjalistami w każdej dziedzinie, zawsze wiemy wszystko. Nie dostrzegamy jednak sąsiada, który katuje swoją żonę, sąsiadki co bije dzieci, nie zwracamy uwagi na to co jest obok. Bardziej interesuje nas co zrobił ten czy inny aktor, piosenkarka, prezenter. Żyjemy życiem innych, często nie zauważając, że sami potrafimy czynić zło. Czy jeśli krzyczę "nie dla ciapatych uchodźców", bo gwałcą kobiety na ulicach, równocześnie wiedząc, że codziennie mnóstwo żon jest gwałconych przez mężów, za przyzwoleniem otoczenia, to robię dobrze czy źle? 
      Chcemy zwalczać to zło, które jest na topie, które akurat nam pasuje, którego zwalczanie dodaje nam lajków, fejmu, szpanu. Płyniemy "na fali", problemy pod powierzchnią już nas mniej obchodzą. "Ja jestem OK, a poza tym co mógłbym zrobić?" może jednak coś? Może zanim oplujesz innych, za bałagan, najpierw zrób porządek u siebie? Mam wrażenie, że to już niemożliwe. Zbyt wiele warstw jest ponakładanych na siebie, za dużo "dywanów" pod które zamieciono wiele spraw. Chyba przerasta nas ten problem. Niszczymy siebie i wszystko co wokół nas. W imię postępu, rozwoju, kasy. Bez zahamowań. Bez wyrzutów sumienia.
     Jeżeli miała nastąpić degeneracja rasy ludzkiej, to chyba zbliżamy się do finału. Dla kogoś pewnie szczęśliwego. 
     Boję się o moje Córki. Nie wiem jaki Świat im zostawię. Co będą mogły osiągnąć. Do czego dążyć. Mam tylko nadzieję, że nie zostaną zmuszone do walki o przetrwanie. Dosłownie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz