... i wypływaniu poza lagunę.
Znacie Babcię Weatherwax? Nie? Powinniście poznać. Tak? To szybciej załapiecie, o czym piszę ;)
Babcia jest wiedźmą. Potężną. Potrafi używać magii, lata na miotle (trochę sfatygowanej) i czasem "pożycza" ciała zwierząt, żeby móc zdobywać informacje, pilnować okolicy czy też sprawdzić co w trawie piszczy.
Babcia potrafi jeszcze jedną ważną rzecz. Uprawia głowologię. I tu jest sedno sprawy. Głowologia to taka magia, bez magii. Prosta, z pozoru, sztuczka polegająca na nastawieniu pacjenta na wyzdrowienie. Czasami bowiem nie zdajemy sobie sprawy ile możemy i tkwimy w stanie permamentnego paraliżu.
Wiadomo, że głowologia nie wyleczy wrzodów żołądka, raka, anginy, depresji, nerwicy czy innego cholerstwa. Może jednak stać się środkiem wspomagającym. Nasza głowa bowiem jest bardzo ważna. To nasze nastawienie potrafi pomóc, lub przeszkodzić w realizacji celów, wyzdrowieniu.
Do brzegu. Koniec zeszłego roku i początek tego, to pasmo psychicznej udręki. Załamania nerwowe, ataki paniki, psychiatrzy, nerwobóle, przypadłości, których nikt się nie spodziewał, a które były wynikiem stresu. Chęć ucieczki, zawalanie spraw, odcinanie się, lęk. Długo będę wspominał początek 2019 roku jako czarne nieszczęście.
Aż do chwili gdy.... spędziliśmy majowy tydzień w pięknym domku na kieleckiej wsi. W dziwny sposób, to miejsce i czas spędzony z przyjaciółmi uruchomiły pewne procesy. Potem skontaktowaliśmy się z kimś, kto prostymi słowami odkrył coś, co w nas było, dojrzewało, ale baliśmy się o tym rozmawiać. To właśnie ten trik. Ta magia. Ta głowologia. Osoba z zewnątrz, która mówi ci proste rzeczy, o których wiesz, tylko.... nie wiesz, że wiesz. Kiedy je usłyszysz stają się oczywiste, ale ktoś musi je wypowiedzieć.
Tama pękła. Popłynęły słowa, łamaliśmy kolejne bariery, podejmowaliśmy trudne rozmowy i tematy. Wszystko zaczęło się układać w całość. Rozsypana układanka wracała na swoje miejsce, ale tworzyła już zupełnie inny obrazek.
Nie wszystko da się załatwić szybko. Niektóre sprawy muszą ciągnąć się w tle. Będziemy musieli się z nimi mierzyć, ale jesteśmy silniejsi, bo zrobiliśmy krok w inną stronę. Zmieniliśmy kierunek. O 180 stopni.
Stanęliśmy na brzegu basenu. Czas wykonać skok. Zanurkować i dać się ponieść. Umiemy pływać, strach zastąpiła ekscytacja. Zmieniamy sposób myślenia, bardziej być niż mieć. Dążymy do samowystarczalności w jak największym wymiarze.
Prawdę powiedziała jedna mądra kobieta. Nie traktujcie tego roku jako złego, tragicznego. Potraktujcie go jak trudny rok, który może okazać się drogą ku lepszej przyszłości. Jest trudny, ale daje motywację, pomaga przełamać własne ograniczenia.
Może wszyscy powinniśmy spojrzeć na swoje życie i pomyśleć, czy nie drzemie w nas potencjał do zmian? Czy nie powinniśmy wyjść ze swojej "strefy komfortu" i wypłynąć poza rafę (Vaianę znacie? ;) )? Czasami ten strach przed zmianą paraliżuje i ogranicza, podcina skrzydła. Tkwimy więc w tym swoim bagnie i próbujemy się tam urządzić, zamiast próbować się wydostać i żyć. Okazuje się bowiem, że zmiany nie są trudne kiedy już zrobisz ten pierwszy krok.
Trzymajcie kciuki. #eksodus #śmierćnawyjeździe -32
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz